środa, 6 maja 2009

Lulaj tukana.

Estoy totalmente de acuerdo con Beatriz... - powinno się ogłosić żałobę narodową po długim weekendzie. Który tak swoją drogą był taki aż żałośnie krótki - cóż... stężeniem miłych chwil z tych kilku dni mogłabym obdzielić parę miesięcy, więc w sumie równowaga zachowana.

O tym, że Ińsko to moje happy place wiedziałam już po ostatnim plenerze. Jednak dopiero ten mi uświadomił ile jeszcze zależy od ludzi - Ci, którzy towarzyszyli mi tym razem byli tym, czego moja pokręcona psychika potrzebowała, aby trochę się rozprasować, rozprostować i wrócić do poprzedniego kształtu. Trzy wspaniałe, kochane modelki, dwóch zajebistych modeli, trójka fotografów (w tym Magda i Konrad - ciepłe myśli w ich stronę za wszystko) no i dziecko-rakieta... I mała chatka w lesie.

Plus stado krwieożerczych komarów;)

Na samo wspomnienie zieleni, zapachu grilla oraz niezliczonych wybuchów śmiechu nie potrafię się nie uśmiechnąć. W Harrym Potterze dla wywołania Patronusa trzeba było się skupić na jakimś szczęśliwym wspomnieniu - ja wspominałabym plener. A patronus przypominałby pewnie olbrzymią muchę...

Cieszy mnie to bardzo też ze względu na to, że wyjazd ten udowodnił, że mimo niektórych zmian towarzysko-uczuciowych nie straciłam czegoś tak dla mnie ważnego. I tak jak w czasie wakacje cieszyłam się z powrotu do domu, w poniedziałek z każdym stukotem pociągu zbliżającym mnie do Wrocławia było coraz smutniej.

Ale będzie co wspominać, gdy nauka do kolokwiów i egzaminów zgnębi mnie do szpiku kości. Wtedy przywołam mojego Patronusa i on osłoni mnie od popadnięcia w sesyjny dołek... No i zawsze pozostaje nadzieja na powtórkę z rozrywki. Oby kiedyś, w niedalekiej przyszłości:)

...
...

Post na wyładowanie wspomnień. Ot taki chicken-talk. Wybaczcie. W następnym poście powróci grafomaństwo;)

2 komentarze:

eco pisze...

grafomania, grafomania, po stokroć grafomania! :0

hoRacy pisze...

Czesc. Wpadlem na ten blog przypadkiem, ale widzę, że tu zostanę na dłużej. I zwykle do komentarzy doklejam reklamy viagry i xanaxu, ale teraz się opanuję. Pozdrawiam ;)