Na hiszpańskim powtórka stopniowania. Coś jest większe, lepsze, piękniejsze. Z kolei co innego jest najgorsze. Czasami tylko podobne, takie samo...
Czy robienie porównań w życiu jest dobre? Stawianie koło siebie dwóch różnych zdarzeń, miejsc, rzecz lub osób i osądzanie, która jest lepsza, czasami bez konkretnego argumentu, bez powodu. Osąd czysto subiektywny. Bo przepuszczony przez filtr naszych przeżyć, tego co już poznaliśmy...
Czy coś, co jest nowe może być z założenia złe? Czy powinniśmy się uprzedzać do kogoś, kogo nie znamy, tylko dlatego, że jest inny niż powinien być według nas i naszego doświadczenia?
A może powinniśmy spróbować i się przełamać. I zobaczyć, dotknąć, poczuć coś innego. Żeby dokonywane w przyszłości porównania były dokładniejsze, bardziej przemyślane i chociaż odrobinę bardziej racjonalne...
Bo twierdzenie, że np. jakiś zapach jest najpiękniejszy, w momencie kiedy znamy tylko kilka, to byłaby pewna hipokryzja... Wiem, że nie da się poznać wszystkich zapachów... Ale chyba powinniśmy o tym pamiętać i nie osądzać pochopnie.
Bo w tym całym porównywaniu chodzi chyba o to, żeby dawać szansę. Sprawdzić, spróbować, odczuć choć odrobinę. I wtedy dopiero zdecydować co bardziej lubimy. Do porównania trzeba mieć po prostu jakieś podstawy.
...
...
I piosenka. nie lepsza i nie gorsza od innych. Bo każda jest wyjątkowa. I każdą uwielbiam za coś innego.
1 dzień temu