wtorek, 11 listopada 2008

Popioły.

Człowiek najbezpieczniej czuje się w otoczeniu, które dobrze zna, do którego jest przyzwyczajony. Wśród ludzi, którym ufa i których zna na tyle żeby nie martwić się o przyszłość.

Chyba każdy z nas chciałby żyć w takim świecie, w którym każde potencjalne niebezpieczeństwo jest znane i da się go unikać. W świecie, w którego kształty, faktury, kolory, zapachy i nastroje znamy na wyrywki...

Niestety takiego świata nie ma. A to wszystko przez zmiany.

Zmiana jest pewnym zaburzeniem znanej nam rzeczywistości. Na tyle trwałym i silnym, że jej wystąpienie odczuwamy często już zawsze. Zmiana odkształca bańkę bezpieczeństwa, w której staramy się żyć. Zmienia świat na tyle, by nie był już taki sam, jednocześnie nie naginając go do momentu, w którym mógłby się doszczętnie zawalić, pęknąć, jak to robią mydlane bańki.

Chcielibyśmy, aby każda zmiana wychodziła na lepsze. Czasami sami prowokujemy ich wystąpienie szczerze wierząc, że dzięki nim nastąpi progres. W końcu gdyby nie zmiany pewnie nigdy nie wyszlibyśmy z jaskiń...

Nie wierzę w zmiany 'na gorsze'. W zmiany 'na lepsze' też nie. Ja wyznaję zasadę, że zmiany są na 'inne'. Na nowe. A to, jakie owe 'nowe' będzie, zależy tylko i wyłącznie od nas...

Bo prawda jest taka, że najlepiej uczą wyłącznie własne błędy. Cudze nakierowują na właściwą drogę, ale póki sami się nie sparzymy, nie zrozumiemy przed czym właściwie jesteśmy ostrzegani...

Ludzie także się zmieniają. Jedni szybciej, inni bardziej opornie, ale się zmieniają. Chciałabym wierzyć, że niektóre zmiany są szczere i trwałe... Ale żeby uwierzyć, żeby zaufać w prawdziwość tego, co się widzi, potrzeba czasu. Bo on najlepiej leczy rany i pozwala się przystosować do tego co nowe. Dzięki niemu, możemy oswoić niepewność i stawić jej czoła z jeszcze większą wewnętrzną siłą. I odrodzić się jak feniks z popiołów.

...
...

Długo myślałam co tu wrzucić. Po głowie chodziły trzy piosenki. Ale jedna ostatnio chodzi najuporczywiej. Jak cień, o którym w niej mowa.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

też kiedyś powiem, że zmiany są na inne, nie gorsze, heh...