czwartek, 25 grudnia 2008

Nasza-Klasa...

Ostatnio spotkałam się z dawną koleżanką z gimnazjum. Po pięciu latach niewidzenia. Po pięciu latach nierozmawiania. Powiem szczerze - po pięciu latach totalnego niezainteresowania. Przynajmniej z mojej strony. Wiedziałam oczywiście, że owa koleżanka chodziła sobie gdzieś po świecie, bardzo możliwe, że czasami nawet nasze ścieżki gdzieś się przecinały. Ale się nie krzyżowały. I muszę przyznać, że nie czułam się z tego powodu jakoś szczególnie nieszczęśliwa...

Najbardziej mnie w tym wszystkim bawi to, że przez trzy lata gimnazjum ja i ta dziewczyna byłyśmy świetnymi kumpelami - razem siedziałyśmy na matematyce (i najprawdopodobniej przez to pokochałam cyferki. Tak, jaram się cyferkami i się tego nie wstydzę;] ), razem uczyłyśmy się grać na gitarze, wspólnie imprezowałyśmy itd. Bardzo żałowałyśmy, że po ukończeniu gimnazjum nie będziemy w jednej klasie, ba! w jednym liceum...

A teraz się widzimy. Nie zmieniła się prawie nic. Twierdzi, że ja także. A jednak jesteśmy zupełnie inne. Nie wiem czemu się do tego nie przyznajemy, gadamy i śmiejemy się jakbyśmy widziały się wczoraj... Ale wszystko jakieś taki rozmyte. Nie pamiętamy imion, zdarzeń, szczegółów...

I pomyśleć, że kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez właściwie całej mojej klasy... A teraz, gdyby nie n-k nie potrafiłabym wymienić wszystkich nazwisk z listy obecności. Jedyne co pamiętam to pojedyncze emocje. Nienawiści, przyjaźnie, pierwsze zauroczenia. Kontaktu z niektórymi osobami nawet mi trochę brakuje. Ale... Wstyd się przyznać, cieszę się, że z większością kontaktu nie utrzymuję... Widać taki ze mnie dziwny typ - nie mam potrzeby oceniania samej siebie po ilości moich znajomych. Wolę mieć kilku naprawdę dobrych.

Tak samo nie lubię Andrzejek, Sylwestra, Walentynek... Wole wyjść pobawić się w każdy inny dzień... Nie lubię komercyjnej otoczki, w jaką te dni są ciasno opakowane. Wiem, że to fajny pretekst, żeby spotkać się z przyjaciółmi i pobawić. Jednak ja wolałabym świętować 'Beatki', 'Elki', 'Majki' (btw od kiedy wiem, że Ma' ma urodziny w Andrzejki, zaczęłam mieć powód do świętowania;) ) i 'Michalinki'. Więcej by się takich świąt znalazło... Świąt własnych, prywatnych. W osobistym kalendarzu.

Mam dzisiaj jakiś taki dzień pełen przemyśleń i wspomnień. Taki pewnego rodzaju remanent w głowie. Końcoworoczny rachunek zysków i strat... I najgorsze jest w tym wszystkim to, że on powstaje samoistnie, mimo że walczę ze sobą, żeby go nie robić. Dlaczego? Bo najnormalniej w świecie się boję. Boję się, że wyjdzie na minus. Że okaże się, że dałam więcej niż otrzymałam w zamian. Od ludzi, którzy na to nie zasługiwali.

Studiowanie ekonomii naprawdę wypacza myślenie... Porównywanie życia do działania gospodarki, przedsiębiorstwa to u mnie od jakiegoś czasu coś normalnego. Zazwyczaj to lubię. Jednak w momencie, kiedy nie potrafię zobaczyć przyszłości, decyzje, które podejmuję mogą prowadzić w dwie strony - ku rozwojowi i ku klęsce. A to co czuję może mnie osłabić albo wzmocnić... Problemów serca ekonomia swoją rozległością nie obejmuje. Ona zakłąda myślenie racjonalne. A ja racjonalna nie jestem, nie byłam i chyba nigdy nie będę. A już dzisiaj o racjonalność mi trudno szczególnie...

Bo dzisiaj mam średni nastrój. Bo bardzo bym chciała, żeby moje myśli były przy mnie, a nie co chwila odlatywały do innego województwa... Zwłaszcza, że nie mają tam czego szukać...

...
...

Mało świątecznie. Piosenka też świąteczna nie będzie.
Czasem myśle, że takie posty bez pozytywnego przesłania powinnam jakoś oznaczać na wstępie. Żebyście od razu przechodzili do piosenki i nie psuli sobie humoru czytaniem efektów mojego dołka (który jest pewnie wynikiem świąt i nadmiaru cukru z sernika w moim krwioobiegu). Tyle, że dzisiaj piosenka też nie będzie wesoła. Więc nie namawiam do słuchania...
Znowu Robbie... To mi się od gimnazjum nie zmieniło ;)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

podejrzewam, ze każdy boi się bilansu na minus.więc może zrobić bilans w sierpniu jak pewne cztery lejdis? w sierpniu i pogoda lepsza i humor pewnie tez naznaczony endorfiną.
a Beatki już niedługo i też uważam, że to dużo ważniejsze święto niż Sylwester :D*