środa, 22 października 2008

Entliczek, pentliczek, mentliczek...

O oksytocynie dzisiaj nie będzie. A przynajmniej nie wprost, bo fakt, że się wydziela, szaleje po krwioobiegu i robi z nami (a przynajmniej ze mną) co chce, jest niezaprzeczalny...

O gdybaniu będzie. O tym, jak czasami człowiek potrafi sobie coś uparcie wmówić przez samo myślenie o tym... Odczytując błędnie słowo, gest lub błysk w oku o taki stan nie trudno (razem? osobno? ;] ).

A już ja, z racji mojego pokrętnego myślenia, gdybam za dużo i za często. Robię z igły widły na zawołanie - idealne na ogłoszenie do gazety lub na produkt w telezakupach. Za jedyne Bóg zapłać. Plus VAT.

Szczerze mówiąc, bardzo chciałabym sobie nie dorabiać tych wszystkich teorii w głowie. Nie w takich ilościach. Ale co zrobić? Jedyne co mogę, to próbować z tym walczyć. A wiadomo, że walka z samym sobą jest chyba najtrudniejsza...

Ania Dąbrowska śpiewa "Smutek mam we krwi"... Myślicie, że to od tego? Od tego, że w głowie widzi za dużo furtek i możliwości? Które, jak się poźniej okazuje, prowadzą donikąd, lub klucz do ich otworzenia ma od początku ktoś inny...

Cóż... Widać jesień to już taka pora roku, że moje gdybanie jest włączone na najwyższe obroty. Ale obiecuję, że tym razem będę starała się, żeby gdybanie nie przejęło nade mną władzy...

...
...

Piosenka, która mi się podoba. Mimo, że niektórzy twierdzą, że nie powinna. Bo to "piosenka na inny typ kobiet". Wspominałam już, że nie lubię, kiedy ludzie, którzy mnie właściwie nie znają, wypowiadają się na mój temat?

Brak komentarzy: